Samochód na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale zamiast spalin wydala parę wodną. Zamiast benzyny spala wodór. Inżynierowie z Politechniki Lubelskiej przekonali nas, że autem, w którym benzynę zastąpiono tańszym i ekologicznym wodorem, można jeździć.
Prace nad zastosowaniem wodoru jako paliwa samochodowego prowadzone są od wielu lat m.in. w koncernach samochodowych. W większości jednak dotyczą one modyfikowania silników pojazdów lub całkowicie nowej ich konstrukcji. Wodór ma niestety zdolności wybuchowe i próba spalenia go w zwykłym silniku kończy się jego zniszczeniem.
Lubelskim naukowcom udało się stworzyć instalację na wodór bez ingerencji we wnętrze silnika. Można ją zainstalować przy dowolnym silniku o zapłonie iskrowym. Działa podobnie jak instalacja LPG.
Prace nad instalacją trwały dwa lata. Naukowcy zamontowali ją w samochodzie opel corsa wyposażonym w czterocylindrowy silnik z wielopunktowym wtryskiem paliwa, o zapłonie iskrowym i o pojemności 1364 cm sześciennych.
Nie musieliśmy robić specjalnego silnika pro-wodorowego. Samochód ten nie traci zdolności jazdy na zwykłym paliwie — powiedział prof. Mirosław Wendeker z Wydziału Mechanicznego Politechniki Lubelskiej, kierujący zespołem — może jeździć na oryginalnej benzynie i może też być zasilany wodorem.
Szacowany koszt instalacji systemu zasilania wodorem powinien wahać się od 6.000 do 8.000 zł. Litr wodoru kosztowałby 4 zł.
Jeśli powstanie infrastruktura tankowania wodoru, to ludzie szybko się do tego przekonają — zachwala produkt prof. Wendeker.
Testy na samochodzie osobowym z instalacją wodorową wypadły pomyślnie. Auto nie wydziela spalin, praktycznie nie traci na mocy i ma bardzo niewielkie spalanie. Teraz trwają procedury patentowe. Być może wkrótce, zamiast benzyny, będziemy tankować wodór, a zamiast spalin upajać się świeżym powietrzem z rury wydechowej?