Przejdź do treści

Przed nami szampańska zabawa — poznajmy zatem szampana ;)

Przed nami Syl­we­ster i za­bawa do bia­łego rana, któ­rej wam ży­czymy! Niech bę­dzie szam­pań­ska! A pro­pos… Szam­pan jest je­dy­nym wi­nem, po wy­pi­ciu któ­rego ko­bieta po­zo­staje piękną — mó­wiła o nim Ma­dame de Pom­pa­dour. Ze względu na „wy­bu­chowe” wła­ści­wo­ści tego trunku na­zy­wano go wi­nem diabła.

W każ­dym ra­zie bez wina z bą­bel­kami i strze­la­nia kor­kami przy otwie­ra­niu bu­te­lek nie wy­obra­żamy so­bie Syl­we­stra. Szam­pan jest sym­bo­lem luk­susu i zwy­cza­jowo to­wa­rzy­szy świę­to­wa­niu z roz­ma­itych oka­zji. Jego wy­jąt­ko­wość po­cho­dzi też wła­śnie z tego od­święt­nego cha­rak­teru: przy otwie­ra­niu strzela się kor­kiem, a zwy­cię­stwa w wielu spor­tach fe­tuje się skro­pie­niem pu­blicz­no­ści szam­pa­nem z bu­telki trzy­ma­nej przez zwy­cięzcę (np. w For­mule 1). Rów­nież chrzest statku od­bywa się przez roz­bi­cie bu­telki szam­pana o burtę.

Praw­dziwe szam­pany po­cho­dzą oczy­wi­ście z fran­cu­skiej Szam­pa­nii, są wy­twa­rzane z wi­no­gron trzech od­mian — char­don­nay, pi­not noir i pi­not meu­nier, i są jed­nymi z naj­droż­szych al­ko­holi na świe­cie — kosz­tują na­wet kilka ty­sięcy do­la­rów za bu­telkę. Ist­nieją też po­je­dyn­cze eg­zem­pla­rze, któ­rych cena osiąga na­wet kil­ka­set ty­sięcy do­la­rów! Naj­droż­szym z szam­pa­nów jest rocz­nik 1907, po­cho­dzący z win­nicy He­id­sieck. 100 lat temu cały na­kład tego al­ko­holu wy­słano stat­kiem do ro­syj­skiej ro­dziny kró­lew­skiej. Nie­stety w oko­li­cach Fin­lan­dii trans­port za­to­nął. W 1997 roku od­na­le­ziono wrak i wy­do­byto z jego po­kładu 200 bu­te­lek ska­za­nego na za­po­mnie­nie szam­pana. Dzi­siaj bu­telkę tego oca­la­łego al­ko­holu można ku­pić w mo­skiew­skim ho­telu Ritz za ba­ga­tela… 275.000 dolarów!!!

Szam­pan jest pro­du­ko­wany bez sztucz­nego na­sy­ca­nia na­poju dwu­tlen­kiem wę­gla. Dwu­tle­nek wę­gla two­rzy się w nim na sku­tek na­tu­ral­nego pro­cesu doj­rze­wa­nia wina w bu­tel­kach. Do bu­te­lek na­lewa się młode, nie do końca prze­fer­men­to­wane wino, do­daje się do niego cu­kier i droż­dże, a na­stęp­nie prze­cho­wuje się lekko po­chy­lone w stronę korka bu­telki w piw­ni­cach, w sta­łej tem­pe­ra­tu­rze 3–5 °C. Po­wsta­jący w za­mknię­tej bu­telce dwu­tle­nek wę­gla roz­pusz­cza się w wi­nie, a po otwar­ciu bu­telki za­czyna two­rzyć sławne bą­belki. Po otwar­ciu bu­telki nad­miar ci­śnie­nia tego gazu gwał­tow­nie się uwal­nia i nie­przy­trzy­many ko­rek wy­la­tuje z bu­telki na­wet z pręd­ko­ścią 160 km/​h. Naj­dłuż­szy od­no­to­wany lot korka wy­niósł około 54 metrów!

Jedną z naj­sław­niej­szych ma­rek szam­pana jest „Dom Pe­ri­gnon”. Na­zwa po­cho­dzi od imie­nia i na­zwi­ska fran­cu­skiego mni­cha Dom Pierre Pe­ri­gnona. Błęd­nie uważa się, że to on wy­my­ślił wino mu­su­jące w po­ło­wie XVII wieku. W rze­czy­wi­sto­ści nie był on po­my­sło­dawcą tego trunku, a jego za­sługą jest wy­na­le­zie­nie spo­sobu za­mknię­cia bu­telki, któ­rego uży­wamy do dzi­siaj. W cza­sach Pe­ri­gnona nie znano od­po­wied­nich pro­por­cji do­da­wa­nia droż­dży i cu­kru — gdy do­dano ich za mało w re­ak­cjach po­wsta­wało za mało bą­bel­ków i „szam­pan” wcale nie był smaczny; kiedy na­to­miast do­dano za dużo droż­dży w bu­tel­kach gro­ma­dziło się zbyt wiele gazu i eks­plo­do­wały. A gdy bu­telki z szam­pa­nem stały bli­sko sie­bie taki po­je­dyn­czy wy­buch po­wo­do­wał la­wi­nowo eks­plo­zję na­wet do 90% ca­łej pro­duk­cji. Wła­śnie ze względu na te wy­bu­chowe wła­ści­wo­ści szam­pan na­zwano „wi­nem diabła”.

Mnich Pe­ri­gnon ka­zał pro­du­ko­wać bu­telki z moc­niej­szego szkła i wpro­wa­dził uży­wa­nie korka z dębu przy­wią­za­nego do bu­telki włók­nem ko­nop­nym na­sy­co­nym ole­jem, co po­zwa­lało winu za­cho­wać świe­żość i pianę. W dzi­siej­szych cza­sach na gó­rze korka (w kształ­cie grzyba) umiesz­cza się me­ta­lowy kap­sel. Za­po­biega on wci­ska­niu się dru­cia­nej ple­cionki, która pod­trzy­muje ko­rek, aby ten nie wy­sko­czył pod wpły­wem ci­śnie­nia gazu z butelki.

W szam­pa­nie za­war­tych jest po­nad 600 róż­nych związ­ków che­micz­nych, któ­rych suma na­daje cha­rak­te­ry­styczny aro­mat. Po­dą­ża­jące ku gó­rze bą­belki za­bie­rają ze sobą aro­ma­tyczne czą­steczki i pę­ka­jąc, uwal­niają je. Jak wy­nika z ba­dań opu­bli­ko­wa­nych przez Jo­ur­nal of Agri­cul­tu­ral and Food Che­mi­stry, na­le­wa­nie szam­pana po ściance na­chy­lo­nego kie­liszka po­zwala za­cho­wać dwa razy wię­cej dwu­tlenku wę­gla niż przy na­le­wa­niu do środ­ko­wej czę­ści kie­liszka sto­ją­cego w po­zy­cji pionowej. 

Im szam­pan bar­dziej schło­dzony, tym mniej­sze ci­śnie­nie w bu­telce i mniej­sza siła wy­py­cha­jąca ko­rek. Jed­nak szam­pan nie może być zmro­żony — jego opty­malna tem­pe­ra­tura to 7 do 9 stopni Cel­sju­sza. Jako że ogrza­nie trunku pal­cami jest nie­wska­zane, kie­liszki do szam­pana po­winny mieć długą nóżkę. Wielu z nas na praw­dzi­wego szam­pana po pro­stu nie stać, dla­tego naj­czę­ściej ba­wimy się przy zwy­kłym wi­nie mu­su­ją­cym. Ale i tak za­bawa jest przednia!

Zo­bacz­cie jak wy­gląda „spo­kojne” otwar­cie szampana:

i jesz­cze krótka, szam­pań­ska prezentacja:

Powiązane materiały: