Saper myli się tylko raz. Teraz, korzystając z najnowszych osiągnięć nauki, ryzyko związane z wykonywaniem tego niebezpiecznego zawodu może się znacznie zmniejszyć.
Teraz nawet nie trzeba zbliżać się do podejrzanej paczki. Wykrywanie materiałów wybuchowych z dużej odległości i bez otwierania pojemnika stało się możliwe dzięki badaniom naukowców z Vienna University of Technology. Wystarczy tylko promień lasera i odpowiedni zestaw detektorów.
Naukowcy z Wiednia wykorzystali efekt Ramana, czyli zjawisko fizyczne polegające na charakterystycznym rozpraszaniu padającego światła na cząsteczkach danej substancji. Kierując promień lasera na próbkę i obserwując przez specjalny teleskop, wyposażony w zestaw bardzo czułych detektorów, widmo rozproszonego promieniowania, można zidentyfikować substancję nawet z odległości kilkuset metrów. Przeszkodą nie są nawet nieprzezroczyste osłony. Część promieniowania laserowego przenika przez obudowę i ulega rozproszeniu na znajdującym się w środku materiale. Tak rozproszone promieniowanie także można badać pod warunkiem, że oddzieli się je od promieniowania rozproszonego na materiale, z którego wykonano osłonę.
Pierwsze testy — wykonane we współpracy z austriacką armią dla takich materiałów wybuchowych, jak trotyl, ANFO i heksogen — wyszły pomyślnie. Być może przy pomocy tej metody praca policyjnych i wojskowych saperów stanie się prostsza i bardziej bezpieczna, a kontrole bagażu na lotniskach, znacznie mniej uciążliwe.