Japonia, całkowicie zależna od importu gazu i ropy naftowej, znalazła alternatywne źródło energii. Opracowała technologię wydobycia gazu ze złóż hydratów metanu. Jeśli ten plan się uda, możemy mieć kolejną – po gazie łupkowym — rewolucję w wydobyciu metanu.
Hydraty metanu lub klatraty zwane także „płonącym lodem” lub „metanowym lodem” to białe kostki przypominające lód, w których pomiędzy zmrożonymi cząsteczkami wody uwięzione są cząsteczki gazu. Powstają przy określonym ciśnieniu, temperaturze, w rejonach, gdzie dostępne są woda i metan, produkowany głównie przez bakterie beztlenowe. Masowo występują pod dnem szelfów kontynentalnych, zakopane są także w wiecznej zmarzlinie, która pokrywa jedną czwartą lądów półkuli północnej.
Szacuje się, że zasoby metanu uwięzionego w klatratach przewyższają kilkakrotnie tradycyjne zasoby gazu ziemnego. Jako surowiec hydraty metanu są trudne do wydobycia.
Nad technologią wydobycia pracowały od firmy z USA, Kanady, Norwegii i Chin. Pionierami w badaniach nas wydobyciem gazu zamkniętego w „płonącym lodzie” przez długi czas byli Amerykanie, opracowali nawet testowe instalacje do eksploatacji hydratów metanu w pobliżu Alaski. Ale to Japończykom jako pierwszym udało się wydobyć lodowe paliwo ze złóż hydratów położonych około 50 km od wybrzeży wyspy Honsiu, 300 metrów pod powierzchnią Pacyfiku.
W pracach wydobywczych brali udział specjaliści z koncernu Japan Oil, Gas and Metals National Corp (JOGMEC) oraz z Państwowego Instytutu Technologii Przemysłowych. Wykorzystano statek zdolny do realizacji wierceń na głębokości nawet 7.000 metrów pod dnem oceanu. W tym odkrytym złożu jest tyle metanu, że może ono zaspokoić potrzeby Kraju Kwitnącej Wiśni przez ponad 10 lat. A to pole zawiera zaledwie ułamek zasobów gazu uwięzionego w pokładach hydratów metanu na dnie oceanów. Według japońskiej Agencji Zasobów Naturalnych i Energii, przemysłowa produkcja gazu może rozpocząć się w ciągu najbliższych pięciu lat.
Naukowcy wskazują jednak na zagrożenie związane z masową eksploatacją klatratów metanu. Wydobycie na skalę przemysłową może zachwiać stabilnością dna morskiego, a w efekcie wywołać podwodne trzęsienia ziemi i tsunami.