Kiedyś mogliśmy tylko marzyć o lataniu. Na szczęście pojawił się Ikar i Dedal, nieco później Pan Twardowski i kilku innych bohaterów. Dodatkowo ostatnio pojawiły się też tanie linie lotnicze, dzięki którym latanie stało się powszechne. Teraz, dzięki Polakom, może być bardzo ekologiczne.
Na politechnikach w Warszawie i Rzeszowie skonstrowano dwuosobowy motoszybowiec z napędem elektrycznym, który roboczo nazwano AOS-71. Aby nim polecieć, trzeba go najpierw naładować, po prostu podłączając do kontaktu.
Pilot, który pod koniec ubiegłego roku jako pierwszy wzbił się szybowcem w powietrze, wystawił mu pozytywną ocenę. To pierwsza tego typu maszyna zbudowana w Polsce i jedna z nielicznych na świecie. AOS-71 napędzany jest przez silnik, dzięki któremu nie tylko może samodzielnie wystarować, ale też ma wystarczająco mocy na podtrzymywanie lotu. Całość napędzana jest bateriami jakie znamy np. z laptopów. By je naładować wystarczy podłączyć szybowiec na kilka godzin do zwykłego gniazdka elektrycznego. Zastosowane baterie wystarczą na godzinę spokojnego lotu, ale kiedy startuje się „z pełną mocą”, to energii wystarczy na 10–15 minut.
Chodzi o to, żeby wystartować cichym elektrycznym napędem na wysokość 600–800 metrów, wyłączyć go i schować do kadłuba — wyjaśnia Krzysztof Drabarek z Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa PW — wtedy pojazd staje się gładkim szybowcem, którym można latać, załapując się na odpowiednie warunki. W sytuacji awaryjnej albo kiedy trzeba dolecieć do lotniska, można wyciągnąć silnik, uruchomić go i bezpiecznie dotrzeć na lotnisko.
Na razie gotowy jest dopiero prototyp motoszybowca, który służy przede wszystkim celom badawczym. Jeśli będzie zainteresowanie projektem ze strony firm, naukowcy nie wykluczają, że może on kiedyś trafić na rynek. Kolejne próby w locie motoszybowca prowadzone będą wiosną.