78°42′ N, 16°36′ E
AMUPS – Adam Mickiewicz University Polar Station – najbardziej na północ wysunięta polska stacja badawcza – na biegun północny jest stąd zaledwie 1300 kilometrów. Poznańskie badania w zatoce Petunia sięgają 1984 roku. W lipcu 2011 roku dzięki zaangażowaniu profesorów Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu: Grzegorza Rachlewicza, Andrzeja Kostrzewskiego i Marka Marciniaka, na pokładzie MS Horyzont II przypłynęły materiały potrzebne do zbudowania nowej stacji polarnej.
Do 2009 roku uczestnicy poprzednich 14 wypraw mieszkali w starej chacie traperów Skottehytta, malowniczo położonej na wschodnim brzegu zatoki Petunia. Wówczas podjęto starania zmierzające do budowy własnej bazy polarnej, władze norweskie wyraziły zgodę na postawienie dwóch domków. Należącą do poznańskiego uniwersytetu stację tworzą dzisiaj dwa budynki o powierzchni 10m² każdy. Za ich konstrukcję odpowiedzialna jest firma Metalplast, która przygotowała kontenery mieszkalne dla Polskiej Stacji Antarktycznej Arctowski położonej na Szetlandach Południowych. Od 9 do 25 lipca 2011 roku sześciu członków XVI ekspedycji, pracowników Instytutu Geoekologii i Geoinformacji WNGiG UAM: prof. Grzegorz Rachlewicz (kierownik wyprawy), dr Agata Buchwał, dr Marek Ewertowski, mgr Jakub Małecki, mgr Krzysztof Rymer i dr Aleksandra Tomczyk, zamieniło 3 tony elementów konstrukcyjnych w siedzibę stacji. Tak skromny zespół nie poradziłby sobie z rozładunkiem statku, dlatego też z pomocą przyszli członkowie załogi Horyzont II, pracownicy Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu im. Marii Skłodowskiej-Curie oraz studenci Akademii Morskiej w Gdyni, dzięki którym udało się przenieść na ląd elementy bazy w 7 godzin. Od 2 maja polarnicy ze Spitsbergenu dysponują własną flagą narodową, którą przekazał Prezydent RP, Bronisław Komorowski. Uroczystość odbyła się w Święto Flagi i towarzyszyła podpisaniu ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych. W ramach wystawy „Biało-czerwona na białym” można obejrzeć barwy narodowe w warunkach górskich i polarnych, które są prezentowane przez podróżników i naukowców w wielu rejonach świata (www.bialo-czerwona.org).
Prowadzone tutaj badania naukowe realizowane są przy współpracy z zagranicznymi instytucjami, między innymi z Norwegii czy Szwajcarii. Koncentrują się one wokół zmian klimatu i ich wpływu na poszczególne składniki geoekosystemu polarnego, w tym na osady mineralne, lodowce, wieloletnią zmarzlinę czy szatę roślinną. Ponieważ każdy element reaguje inaczej na zmiany warunków klimatycznych, ujęte w całość wyniki badań pozwolą odkryć przeszłość i przewidzieć przyszłe kierunki zmian środowiskowych Arktyki.
O szczegółach pracy bazy opowiedział nam dr hab. Grzegorz Rachlewicz z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, kierownik XVI Wyprawy Polarnej UAM.
Jakie znaczenie dla placówki naukowo-dydaktycznej ma posiadanie własnej stacji badawczej? Czy jest ona wykorzystywana w dydaktyce? Czy studenci mogą tam odbywać praktyki?
Posiadanie stacji badawczej jest bardzo istotne dla kierunków przyrodniczych, które prowadzą badania terenowe. Rozszerza ona zasięg terytorialny bada i pozwala na uchwycenie specyfiki regionalnej, o ile z punktu widzenia jednostki ważne jest prowadzenie badań poza miejscem własnej lokalizacji. Szereg procesów w środowisku naturalnym warunkowane jest położeniem geograficznym (np. strefą klimatyczną), a coraz częściej wyizolowaniem komponentów przyrodniczych nie zmienionych (lub słabo zmienionych) oddziaływaniem człowieka. Można oczywiście działać w oparciu o ekspedycje wykorzystujące tymczasowe bazy namiotowe, ale w przypadku serii pomiarowych, służących np. monitoringowi środowiska przyrodniczego, lub obserwacjom współczesnych procesów w zakresie meteorologii i klimatologii, hydrologii, geomorfologii, geologii, glacjologii, gleboznawstwa, botaniki czy wpływu antropogenicznego, w których liczy się także ich długość, dająca możliwość wychwycenia zachodzących zmian, łatwiej i w efekcie też taniej jest mieć zaplecze logistyczne w postaci stacji badawczej. Stacje terenowe, tak w Polsce, jak za granicą, są także wykorzystywane w procesie dydaktycznym. Skala jest oczywiście nieporównywalna. UAM posiada kilka stacji w Polsce (Wielkopolski Park Narodowy, Pomorze Zachodnie, Wybrzeże Słowińskie, Wyspa Wolin), które są wykorzystywane, głównie w sezonie letnim, na ćwiczenia terenowe (geografia, geologia, biologia, chemia środowiska, archeologia). W ich okolicach i w oparciu o zaplecze stacji (laboratoria) realizowane są prace licencjackie, magisterskie i doktorskie. Stacja na Spitsbergenie corocznie gości także kilkoro studentów studiów licencjackich i magisterskich oraz doktorantów. Ich liczba jest jednak ograniczona ze względów lokalowych ale także finansowych. Studenci w pewnym stopniu są dofinansowywani z projektów badawczych realizowanych na stacji, ale w dużej mierze pokrywają koszty we własnym zakresie. Ich celem jest głównie zbieranie materiałów do prac magisterskich lub doktorskich. Choćby w ostatnim sezonie w ekspedycji uczestniczyło dwoje magistrantów oraz czworo doktorantów. W ciągu ostatniej dekady w sumie około 30 studentów uczestniczyło w wyprawach naszej uczelni na Spitsbergen, większość z nich napisała na podstawie zebranego materiału prace magisterskie, ale część jechała tylko jako wolontariusze do pomocy w prowadzonych projektach badawczych.
Czy jest to jedyna stacja polarna należąca do polskiego uniwersytetu?
Jeżeli chodzi o polskie uniwersytety, to swoją stację posiada Uniwersytet Mikołaja Kopernika z Torunia (na równinie Kaffiøyra na zachodnim wybrzeżu Spitsbergenu) oraz Uniwersytet Wrocławski (na południowym Spitsbergenie przy lodowcu Werenskjolda). UAM wybudował stację latem 2011, a wcześniej korzystaliśmy z uprzejmości władz Svalbardu, rezydując w Skottehytta –chacie wybudowanej w drugiej dekadzie XX wieku przez Szkotów (stąd nazwa). Niestety, jako obiekt zabytkowy od 2010 roku nie mógł być już udostępniany. W podobnej sytuacji jest Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej, korzystający z zabudowań dawnej kopalni węgla Calypsobyen w fiordzie Bellsund na południowym Spitsbergenie, chociaż póki co mają jeszcze pozwolenie na przebywanie w budynkach w okresie letnim. Oprócz tego dwoma stacjami opiekuje się Polska Akademia Nauk. Jest to Stacja im. Stanisława Siedleckiego w Hornsundzie na Spitsbergenie, zarządzana przez Instytut Geofizyki PAN oraz Stacja im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych w Antarktyce, zarządzana przez Zakład Biologii Antarktyki PAN. Obie stacje są całoroczne
Jakiego rodzaju projekty badawcze są tam realizowane?
Realizowane projekty badawcze dotyczą głównie nauk o Ziemi oraz nauk biologicznych. Obejmują zagadnienia związane zarówno ze środowiskiem lądowym jak i morskim. Mają aspekty paleośrodowiskowe oraz rejestracji i ustalania prawidłowości funkcjonowania współczesnego środowiska przyrodniczego. Ważnym elementem realizowanych badań są także prognozy zmian zachodzących w czułym na bodźce naturalne oraz antropogeniczne systemie polarnym. Mają one ogromne znaczenie w dobie rosnącego zainteresowania tymi obszarami, zarówno z punktu widzenia ich wykorzystania jak i ochrony. Funkcjonowanie Stacji jak i realizowane projekty są finansowane ze środków uniwersyteckich, pozyskiwanych grantów Narodowego Centrum Nauki oraz funduszy europejskich. Staramy się także zdobywać dofinansowanie ze źródeł pozabudżetowych.
Stacja realizuje projekty we współpracy z partnerami europejskimi, czy wyniki tych badan są komercjalizowane?
Trudno mówić o komercjalizacji wyników, gdyż w znakomitej większości są to badania podstawowe. W szerokim stopniu z zagadnieniami społeczno-gospodarczymi wiążą się natomiast badania monitoringowe, wpisane w system Zintegrowanego Europejskiego Monitoringu Środowiska Przyrodniczego, wykonywane we współpracy z agendami Ministerstwa Ochrony Środowiska lub na zlecenie lokalnych władz w zakresie ochrony dziedzictwa kulturowego przed skutkami zmian klimatu i poziomu morza wobec intensyfikacji oddziaływania procesów geomorfologicznych, a także narastającej antropopresji, związanej choćby ze wzmożonym ruchem turystycznym w ostatnich kilkunastu latach.
Historia obecności UAM na Spitsbergenie sięga 1984 roku. Czy to wystarczający okres, żeby wskazać jakieś trendy klimatyczne?
Problem polega na tym, że spektrum naszych badań jest dosyć szerokie, a na przestrzeni tych ponad 25-ciu lat były one prowadzone przez różne zespoły, mające zróżnicowane zainteresowania naukowe. Badania ściśle dotyczące problematyki meteorologiczno-klimatycznej prowadzone są w ostatnich 10–12 latach, co jest zbyt krótkim okresem, żeby powiedzieć o faktycznych zmianach, a nie krótkotrwałych fluktuacjach. Jeżeli chodzi o dane pomiarowe dysponujemy poza tym przede wszystkim seriami z okresów letnich, a dopiero od 7 lat zapisem całorocznym. Wspieramy się w tym zakresie analizami porównawczymi serii z nieodległych, a jednak leżących ponad 50 km od naszej, stacji, gdzie obserwacje prowadzi się już przez 100 lat. Tam trend wzrostu temperatury powietrza jest wyraźnie widoczny. W związku z brakiem danych pomiarowych wspomagamy się obserwacjami zapisu geologicznego, geomorfologicznego i glacjologicznego, objawiających się w zmianie intensywności dostawy osadów (produktów niszczenia skał) do zbiorników morskich i jeziornych, przemianach krajobrazowych, w tym, najbardziej spektakularnym zjawisku, jakim jest zanik pokryw lodowcowych, powszechnie zachodzący na obszarze Spitsbergenu i szerzej w Arktyce. Istotnym efektem zmian klimatycznych są też zmiany zachodzące w szacie roślinnej, choćby kolonizacja obszarów odsłoniętych spod lodu.
Czy faktycznie mamy do czynienia z ocieplaniem klimatu czy raczej cyklami, które przyroda zna od dawna (weźmy choćby nazwę Grenlandia, czyli zielony lad).
Zacznijmy od „Grenlandii”. W czasie jej kolonizacji przez Wikingów, a więc na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia naszej ery było na Ziemi stosunkowo ciepło, a okres ten nazwano później „Średniowiecznym Optimum Klimatycznym”. Ilość i intensywność wzrostu roślinności na tej daleko na Atlantyku położonej wyspie mogła rzeczywiście być znacznie większa niż obserwujemy to obecnie. Inną sprawą jest, że jeden z pierwszych kolonizatorów Grenlandii, Eryk Rudobrody, mógł użyć swoistego chwytu marketingowego, żeby zachęcić swoich współziomków do przeniesienia się tam z przeludnionej Islandii. Koloniści przetrwali do XV wieku, kiedy to rozpoczęło się ochłodzenie zwane „Małą Epoką Lodową”, ograniczające im m.in. możliwości upraw i hodowli. Zostali wtedy zdziesiątkowani przez głód i choroby, ostatecznie eksterminowani przez bardziej przystosowane, nadchodzące z północy, plemiona innuickie. Mała Epoka Lodowa zakończyła się na przełomie XIX i XX wieku i od tego czasu (z pewnymi fluktuacjami) obserwujemy wzrost temperatury powietrza prawie na wszystkich obszarach globu, ale szczególnie wyraźnie jest to widoczne w Arktyce. Ani początek, ani koniec okresu chłodnego nie mógł mieć nic wspólnego z oddziaływaniem człowieka na środowisko, bo raczej w ten sposób należy postawić pytanie, czy te zmiany są procesem naturalnym, czy antropogenicznym. Mamy do czynienia z krócej bądź dłużej okresowymi wahaniami, o zróżnicowanych przyczynach leżących w obrębie samej Ziemi lub wynikających z jej kosmicznego usytuowania i kombinacji tych czynników. Powinniśmy dbać o środowisko, wykazywanie się mądrością ekologiczną i nie powodowanie katastrof (jak choćby nuklearnych) na pewno wyjdzie nam to na dobre, ale natura jest o wiele silniejsza i nie z takimi zagrożeniami jak człowiek sobie w przeszłości radziła.
Dziękuję za rozmowę.
Link: http://pl-pl.facebook.com/AMUPS.Svalbard