Koza, wiadomo, zeżre dosłownie wszystko co dostanie się jej do paszczy. Nawet ściółkę leśną, od której najczęściej zaczynają się pożary. A gdyby tak zatrudnić kozy, aby zjadły wszystko co może stanowić zagrożenie?
Taki projekt zaczęli wdrażać portugalscy naukowcy w gminie Vila Pouca de Aguiar, w północno-wschodniej Portugalii, nękanej w ostatniej dekadzie częstymi pożarami. Na 90 hektarach nieużytków wpuszczono stado ponad 50 kóz.
Ich zadaniem jest spożywanie wszelkich roślin, które mogą być doskonałą pożywką dla ognia — stwierdził Paulo Fernandes z zespołu badawczego na uniwersytecie UTAD w Vila Real — koza jest adekwatnym zwierzęciem do realizacji tego celu z uwagi na swe mało wymagające nawyki żywieniowe.
Eksperyment z kozami jako środkiem przeciwpożarowym prowadzony jest na terenie pomiędzy obszarami o dużym zalesieniu. Wyeliminowanie przez zwierzęta roślinności obniża możliwość rozprzestrzeniania się żywiołu z jednego zespołu leśnego na drugi.
Stado kóz wypasane w pobliżu drzewostanów w sezonie wiosenno-letnim w doskonały sposób broni dostępu ognia do lasów — poinformował Duarte Marques z przedstawicielstwa Ligi Ochrony Przyrody w Vila Pouca de Aguiar — zamierzamy rozszerzyć ten projekt na inne tereny naszego regionu, korzystanie z pomocy zwierząt nie zwolni nas jednak z obowiązku prac prewencyjnych, polegających m.in. na oczyszczaniu obszarów o dużym ryzyku pojawienia się ognia.
Kozy już wcześniej były „zatrudniane” jako środek przeciwpożarowy — m.in. w Kalifornii. No tak, świetny pomysł z kozami. Ale na ich nieposkromiony apetyt raczej uważać. Zaczną od ściółki i drobnej roślinności, a za kilka lat uczeni zaczną się dziwić gdzie się podział las…