Kto się właściwie do nas uśmiecha na obrazie Mona Lisa? Modelka, którą była młoda kobieta o imieniu Lisa Gherardini zwana Giocondą czy autor portretu, a więc sam Leonardo da Vinci? Obraz ma przeszło 500 lat i cały czas budzi spore emocje.
Zdecydowana większość ekspertów opowiada się za tym, że uśmiech należy do Lisy. Cześć lansuje teorię, że Mona Lisa z wyrazem twarzy zwanym „enigmatycznym uśmiechem” jest jednak jego autoportretem i ma wyśmiewać nierozumność ludzi, którzy tego nie widzą. Nas jednak interesuje tylko ów „enigmatyczny uśmiech”.
Badany był przez wielu uczonych, którzy stawiali różne dziwne hipotezy. Udowadniano, że Gioconda pozując była w ciąży lub że nie miała zębów. Bernhard Berenson, znany amerykański krytyk sztuki, twierdził, że uśmiech Mony Lizy przedstawia ludzką dumę.
Ten grymas nie jest naturalny dla człowieka — twierdził z kolei Giorgio Vasari, włoski teoretyk sztuki — za to w ten właśnie sposób śmieje się do nas sam Bóg.
Zygmunt Freud przeprowadził psychoanalizę portretu i uznał, że Mona Liza miała neurozę. Włoski naukowiec Vito Franco z uniwersytetu w Palermo zauważył u Giocondy wysoki poziom cholesterolu.
Holenderscy naukowcy z University of Amsterdam stwierdzili, że Mona Liza, pozując do obrazu, była w 83% szczęśliwa, w 9%. zniesmaczona, w 6% przestraszona i w 2%. zła. Jak zbadali jej emocje? Najpierw przebadali 10.000 osób i zrobili pół miliona zdjęć ich twarzy. Potem stworzyli program komputerowy do odczytywania nastrojów i emocji ze fotografii. Wystarczyło już tylko zbadać twarz Mony Lizy i… zagadka rozwikłana. To jeszcze nie koniec!
O ile możemy się domyślać, dlaczego Mona Liza była zła (np. dlatego, że musiała długo pozować), jasne jest, dlaczego była szczęśliwa (przecież malował ją sam mistrz), nic dziwnego, że była przestraszona (mogła się martwić, czy aby dobrze wyjdzie na płótnie), ale wciąż pozostaje jeszcze pytanie, czym Mona Liza mogła być w 9%. zniesmaczona?
Naukowców zastanowił także fakt „zmienności” tego uśmiechu. Rzeczywiście, gdy spoglądamy na obraz, Mona Lisa czasami wydaje się poważna, a czasem się uśmiecha. Za wyjaśnienie tego triku wzięli się neurobiolodzy. Pierwszy krok w tym kierunku wykonała Margaret Livingstone z Harvard Medical School, która w 2000 roku udowodniła, że enigmatyczny grymas ust w strefie widzenia peryferyjnego zamienia się w uśmiech, natomiast traci rys rozbawienia, kiedy jest odbierany przez komórki dołka środkowego siatkówki oka.
Hiszpańscy naukowcy z Instytutu Neurobiologii w Alicante pokazali, dlaczego tak się dzieje. Okazuje się, że to komórki siatkówki przesyłają do mózgu informacje należące do różnych kategorii, np. dotyczące rozmiaru, jasności czy położenia obiektu w polu widzenia. W zależności od tego, która kategoria zdobędzie w danej chwili przewagę, taki wyraz twarzy ujrzymy. „Czasem jeden typ sygnału przeważa nad innym, wtedy widzimy uśmiech. Innym razem górę bierze inna kategoria i uśmiech znika” — powiedział współautor badań Luis Martinez Otero z Instytutu Neurobiologii w Alicante.
Leonardo da Vinci był geniuszem wizualnych zagadek. Ciekawe, czy przewidział to, że kilka optycznych trików i gra cieni na twarzy Giocondy stworzy najbardziej tajemniczy uśmiech w historii sztuki.
/
Ponieważ obraz ten budzi cały czas spore emocje zapraszamy do wyjątkowo bogatego, ale ukazującego tylko niewielki fragment tego typu twórczości, działu multimedialnego. Uśmiech Mona Lisy był natchnieniem dla artystów śpiewających klasycznie…
i bardziej nam współczesnych:
W latach 80-tych śpiewał o nim popularny wtedy zwłaszcza wśród dziewczyn zespół:
Bywa również pretekstem do zrobienia nieco złośliwego skeczu kabaretowego:
Jak dzisiaj wyglądać może malowanie takiego dzieła przy pomocy prostego programu graficznego?
Za bardzo niekonwencjonalne namalowanie tajemniczego uśmiechu zabrali się również nieco szaleni „naukowcy” — warto obejrzeć do końca: