Współczesna muzyka jest coraz bardziej jednolita i głośna – do takiego wniosku doszli naukowcy z Consejo Superior de Investigaciones Cientifícas z Barcelony, po przeanalizowaniu 464.411 utworów muzyki popularnej z okresu pomiędzy 1955 a 2010 rokiem. Może dlatego, słuchając jej mamy wrażenie, że wiele utworów brzmi podobnie.
Dr Joan Serra, kierownik badań, analizował piosenki pod kątem kilku kryteriów. Po pierwsze, interesowała go barwa dźwięku, a zatem tekstura i jakość dźwięku. Po drugie, badacz obserwował zmiany ścieżki muzycznej, po trzecie – głośność muzyki.
Różnorodność barwy dźwięku rosła intensywnie do lat 60-tych XX wieku, kiedy osiągnęła szczyt i odtąd ciągle się zmniejsza. Paleta barw muzycznych staje się coraz bardziej jednorodna, bo wykonawcy stosują m.in. coraz uboższą instrumentalizację i mniej eksperymentują z technikami nagrania. Gdyby porównać muzykę do języka, to z roku na rok zostaje w nim coraz mniej słów.
Podobnie jest ze ścieżką muzyczną. Dzisiejsi twórcy są bardziej zachowawczy i mniej eksperymentują na polu tworzenia muzyki, nie stosują rzadkich interwałów, tylko korzystają z oklepanych rozwiązań tonalnych. Linie melodyczne staja się tak proste, że na podstawie krótkiego fragmentu można przewidzieć, jaki będzie ciąg dalszy piosenki.
W latach 60. grupy takie jak Pink Floyd eksperymentowały z muzyką w znacznie większym stopniu, niż jest to robione obecnie — stwierdził Serrá.
Natomiast w dziedzinie głośności nastąpił rozwój, ale raczej nie na dobre. Muzyka staje się coraz głośniejsza, przez co robi się bardziej jednorodna, bo słuchacz po prostu nie wychwytuje pojedynczych akcentów. Dr Serra i jego koledzy ustalili, że głośność nagrań zwiększa się stopniowo o około 1 decybel na osiem lat.
To oznacza coraz mniejsze pole do popisu, jeśli chodzi o ekspresje wykonania.