Priony, które wywołują między innymi chorobę wściekłych krów, są groźniejsze niż nam się do tej pory wydawało. Naukowcy odkryli ostatnio, że mogą się one przemieszczać między gatunkami i to znacznie łatwiej niż dotychczas przypuszczano. Nie zawsze też nosiciele są świadomi ich obecności.
Odkryli to francuscy naukowcy z Narodowego Instytutu Badań Agronomicznych (INRA). Priony są zakaźnymi patogenami zbudowanymi głównie ze zmutowanych białek prionowych (PrP). Odkrył je amerykański biochemik Stanley B.Prusiner w początkach lat 80. Za odkrycie to otrzymał w 1997 Nagrodę Nobla.
Priony wywołują chorobę wściekłych krów, która u ludzi nosi nazwę choroby Creutzfeldta-Jacoba. Powoduje ona zmiany zwyrodnieniowe tkanki nerwowej i w ostateczności prowadzi do śmierci.
Dotychczas naukowcy sądzili, że istnieje bariera biologiczna utrudniająca prionom przeskakiwanie między gatunkami. Przypuszczenia te opierały się jedynie na wynikach badań mózgu. Tymczasem francuscy naukowcy zaobserwowali zupełnie coś innego.
Do mózgów myszy z ludzką lub owczą wersją białka PrP wszczepili priony pochodzące od łosi, chomików i bydła. Gdy później zbadali mózgi tych myszy priony znaleźli tylko w nielicznych przypadkach (3 na 43). Jednak autopsja innych organów — przede wszystkim migdałków i śledziony – wykazała, że priony wystąpiły aż w 26 na 41 przypadkach. Zauważyli też, że u tych zwierząt, u których priony znaleziono w innych organach niż w mózgu, nie występowały żadne objawy chorobowe.
Może to oznaczać, że znacznie więcej zwierząt i ludzi jest nosicielami śmiercionośnych prionów. Badanie mózgu nie wystarczy więc, aby wykryć chorobę.
Największe obawy budzi fakt, że nosiciele prionów mogą nieświadomie zarażać innych m.in. poprzez transfuzję krwi, oddawanie organów czy nawet poprzez narzędzia chirurgiczne. Priony okazują się bowiem odporne na standardowe procedury odkażające — podkreślają badacze.