Z trzeciej na drugą,
w noc zimną i długą.
Przypominamy, że w nocy z soboty na niedzielę przestawiamy zegarki z godz. 3.00 na 2.00 w nocy. (Oczywiście zazwyczaj robimy to albo wieczorem przed, albo rano po, bo kto normalny wstaje o 3.00, aby przesunąć wskazówkę?). Dzięki temu zyskujemy dodatkowo jedną godzinę snu. Tak naprawdę to wracamy do czasu „normalnego”, zimowego, bowiem stosowanie czasu letniego od końca marca do końca października zostało wprowadzone odgórnie i nie obowiązuje we wszystkich państwach.
Pierwszą osobą, która proponowała wprowadzenie czasu letniego był Benjamin Franklin. Jednakże dopiero William Willett około roku 1907, podjął pierwszą próbę wprowadzenia zmiany czasu — także nieudaną. Dopiero podczas pierwszej wojny światowej Niemcy jako pierwsze państwo na świecie zdecydowało się wprowadzić czas letni. Było to 30 kwietnia 1916. Przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, natomiast 1 października 1916 o godzinę do tyłu — powracając do czasu podstawowego — zimowego. Podyktowane to było chęcią zaoszczędzenia węgla używanego do produkcji energii elektrycznej, a jednocześnie bardzo cennego w czasie wojny. Wkrótce zmiany czasu zostały wprowadzone w Wielkiej Brytanii, a następnie w większości krajów europejskich. W Rosji przejście na czas letni wprowadzono w 1917 r. a w Stanach Zjednoczonych w 1918 r. W Polsce przejścia z czasu zimowego na letni i z powrotem stosowane było okresowo. Wprowadzone w okresie między I a II wojną światową, następnie podczas okupacji hitlerowskiej, a po wojnie w latach 1946 — 1949, 1957 — 1964 oraz od 1977 roku do chwili obecnej.
Obecnie zmianę czasu stosuje się w około 70 krajach na całym świecie. Obowiązuje on we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii, od 2011 roku Rosji i Białorusi) i wielu innych, m.in. w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii i Nowej Zelandii. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia. Zmiany czasu nie ma jednak na zegarach słonecznych. One przez cały rok pokazują czas zimowy.
O zmianie czasu pamiętamy, ale nie zawsze wiemy w którą stronę przestawić wskazówki zegara – w przód czy w tył. Anglicy i Amerykanie mają łatwiej — wymyślili cwany sposób na zapamiętanie kierunku zmiany czasu, wykorzystując dwuznaczność słów „Spring” i „Fall” . Słowo „Spring” oznacza wiosnę, ale też „skakać”. „Fall” to jesień lub „upadać”. Po połączeniu tych dwuznacznych słów w zdanie otrzymali: „Spring ahead, fall back”, co może być tłumaczone jako „skakać do przodu, upadać w tył” lub „Wiosną do przodu, jesienią do tyłu”.W języku polskim nie ma takich skojarzeń słownych, Polacy więc wymyślili proste wierszyki, m.in.:
Czas najwyższy zmienić czas,
by oszczędzić prąd i gaz.
Z trzeciej na drugą,
w noc zimną i długą.
Ostatnia niedziela marcowa,
jedna godzina się chowa.
Październikowa ostatnia,
niedziela godzinę nam przydziela.
Z wprowadzania czasu letniego w 2011 roku zrezygnowała Rosja. Prezydent Dmitrij Miedwiediew wyjaśnił, że Rosja odchodzi od zmiany czasu, ponieważ „konieczność przystosowania się do nowego czasu wiąże się ze stresem i chorobami”.
W tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy. Czy zmiana czasu dwa razy do roku jest rzeczywiście konieczna? Czy wiąże się z oszczędnością energii? Czy rzeczywiście „odchorowujemy” zmianę czasu? Co na ten temat sądzą naukowcy i co pokazały ich badania?
Jednym z głównych powodów wprowadzenie zmiany czasu z zimowego na letni była chęć zmniejszenia zużycia energii elektrycznej związanej z oświetleniem gospodarstw domowych. Współcześnie jednak energia zużywana na oświetlenie stanowi zaledwie ułamek kosztów rachunków m.in. za sprawą energooszczędnych żarówek. Znacznie więcej energii pochłaniają np. klimatyzacja, ogrzewanie, czy urządzenia AGD. Badania w tym kierunku przeprowadzili naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara – Matthew J. Kotchen, profesor gospodarki ekologicznej i doktorantka Laura E. Grant w stanie Indiana. Stan ten jest na tyle charakterystyczny, że cześć hrabstw przestawia czas, a część nie. Przeanalizowali oni rachunki 250.000 gospodarstw domowych i stwierdzili, że co prawda letnie przesunięcie godzin zmniejszyło wydatki na oświetlenie, ale jednocześnie zwiększyło zużycie energii na klimatyzację i ogrzewanie.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że przesunięcie zegara przyczynia się do problemów zdrowotnych, takich jak choćby: bezsenność, zaburzenia ciśnienia tętniczego czy trawienia. Dla ludzi o ustabilizowanym trybie życia zmiana czasu jest męcząca i potrzebują oni kilku dni, aby dostosować swój zegar biologiczny — czują się podobnie jak po podróży między strefami czasowymi. Nie bez powodu zmiana czasu następuje w weekend; nasz organizm ma przynajmniej jeden dzień na to, aby się przyzwyczaić. Najczęściej doświadczamy wówczas zaburzenia homeostazy organizmu, czyli zdolności do utrzymywania stałości parametrów wewnętrznych. Możemy zatem odczuwać ból głowy, senność, dezorientację, uskarżać się na złe samopoczucie i zmęczenie. Nierzadko też zaburzony zostaje sen oraz apetyt. Zdecydowanie łatwiej znosimy zmianę czasu z letniego na zimowy. Jest ona zbliżona do podróży w kierunku zachodnim, kiedy to nasza doba niejako się wydłuża; jesteśmy wówczas dużo bardziej aktywni i zadowoleni. Potwierdzają to badania szwedzkich naukowców. Dr. Imre Janszki z Karolinska Institute i dr. Rickard Ljung, członek Szwedzkiej Narodowej Rady Zdrowia i Dobrobytu, przeanalizowali rejestry szpitalne z ostatnich dwudziestu lat pod kątem częstotliwości występowania zawałów serca. Ich analiza wykazała, że zmianie czasu na zimowy towarzyszy spadek liczby zawałów serca, niestety efekt odwrotny występuje przy zmianie czasu na letni, a więc gdy przesuwamy zegarki o godzinę do przodu, co wiąże się ze skróceniem czasu snu. W ciągu pierwszych siedmiu dni liczba stwierdzanych ataków serca wzrastała średnio o 5 procent.
Przeprowadzana dwa razy w roku zmiana czasu generuje koszty w firmach kolejowych czy lotniczych. W czasie zmiany czasu z letniego na zimowy pociągi w Polsce, które są w nocy w trasie muszą stanąć na godzinny postój, aby jechać dalej zgodnie z rozkładem jazdy. Natomiast przy zmianie czasu z zimowego na letni, gdy przesuwamy godzinę do przodu, wszystkie są o tę godzinę opóźnione. Na szczęście Polska leży w jednej strefie czasowej i zmiany czasu są dokonywane jednocześnie w każdym jej obszarze. Problem pojawia się w krajach, które ze względu na swój obszar stosują kilka stref czasowych. W latach pięćdziesiątych oraz sześćdziesiątych XX wieku w Stanach Zjednoczonych daty przejścia na czas letni i z powrotem były ustalane lokalnie wedle uznania lokalnych władz. Jednego roku doprowadziło to do tego, że w różnych obszarach stanu Iowa obowiązywały łącznie 23 różne daty zmian czasu! To prowadziło do absurdalnych sytuacji, w których pasażerowie dalekobieżnych linii autobusowych musieli podczas jednej podróży przestawiać zegarki nawet siedmiokrotnie! Skutkowało to również zwiększonymi kosztami ze względu na konieczność przygotowywania skomplikowanych rozkładów jazdy uwzględniających wszystkie te lokalne przejścia z jednego na drugi czas. Nie dziwi nas więc fakt, ze Rosja zestresowana zrezygnowała ze zmiany czasu. To w końcu największe państwo świata i ma aż dziewięć stref czasowych, a do 2010 roku było ich aż 11!
Na świecie narasta sprzeciw przeciw zmianom czasu i być może za Rosją pójdą kolejne państwa (chciała to zrobić Ukraina, nawet wydano we wrześniu tego roku specjalną uchwałę, ale w końcu parlament zadecydował, że Ukraińcy nadal będą przestawiać zegarki). Oszczędności energii w dobie klimatyzacji są rzeczywiście wątpliwe. Ale sceptykom warto przytoczyć fakt z 1999 roku, gdy pomyłka związana ze zmianą czasu doprowadziła do udaremnienia zamachu w Izraelu. Palestyńscy terroryści, nastawiający bombę według czasu letniego, zapomnieli że w Izraelu, który miał być celem, obowiązuje już czas zimowy. Bomba wybuchła więc godzinę przed czasem i na szczęście jedynymi jej ofiarami byli sami terroryści.