Naukowcy ostatnio dowiedli, że wbrew nazwie filmowe „wyciskacze łez” mają na nas bardzo pozytywny wpływ. Oglądając je, czujemy się szczęśliwsi.
Tragiczne historie często dotyczą wielkich miłości i w związku z tym, skłaniają widzów do myślenia o ukochanych osobach i dobrodziejstwach ich własnego życia — tłumaczy Silvia Knobloch-Westerwick, główna badaczka.
Naukowcy z Ohio State University doszli do takich wniosków po doświadczeniu przeprowadzonym na 361 studentach, którzy oglądali skróconą wersję filmu „Pokuta” z 2007 roku z Keirą Knightley i Jamesem McAvoy. Bohaterowie filmu – para kochanków, rozdzielona przez los – tragicznie giną w czasie wojny. Zmierzono poziom szczęścia uczestników badania przed i po wyświetleniu filmu. Kilkakrotnie podczas oglądania, jak również po zakończeniu seansu, pytano badanych o odczuwane przez nich emocje. Na koniec pisali oni także, o swoich wrażeniach, dotyczących filmu oraz o ogólnych przemyśleniach.
Okazało się, że osoby, które były najbardziej zasmucone filmem, czerpały większą przyjemność z jego oglądania oraz wykazywały większą skłonność do myślenia o swoich bliskich. Wzrastało też ich poczucie szczęścia. Efekt poczucia szczęścia nie wystąpił u badanych, skupiających się tylko na sobie.
Dramaty nie zwiększają u ludzi poczucia szczęścia z powodu wzmożonego myślenia o nich samych — skomentowała to Silvia Knobloch-Westerwick — wpływają one na widzów, bo pomagają im docenić ich własne relacje międzyludzkie.
Badaczka twierdzi też, że jej badanie może pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego dramaty, choć smutne, są tak popularne wśród widzów.