Dawno temu, w czasach krzemu łupanego i pikseli wielkości średnich rozmiarów budynków, mało kto w Polsce wierzył w to, że kiedyś staniemy się jednym z bardziej aktywnych na światowym rynku producentów gier komputerowych. A jednak. I od kiedy znaki pisane przez rodzimych programistów ciałem wiedźmina Geralta oraz innych bohaterów polskich hitów się stają, doczekaliśmy się też odpowiedzi na ten trend ze strony polskich uczelni. By studiować kierunek związany z grami komputerowymi nie trzeba już jechać na drugi koniec świata.
Gdy osiem lat temu studio CD Projekt RED zajęło się „ekranizacją” kultowej, bo akurat w odniesieniu do prozy Andrzej Sapkowskiego to słowo nie jest nadużyciem, serii książkowej o przygodach wiedźmina Geralta z Rivii, wielu fanów polskiej fantastyki łapało się za głowy. Zwłaszcza mając w pamięci film „Wiedźmin”, w którym adonisa Jaskra grał… Zbigniew Zamachowski, bazyliszka – stwór poskładany z fragmentów gumowego węża. Jednak tak, jak przemysł rozrywki komputerowej bije na świecie pod względem przychodów magnatów rozrywki z Hollywood, tak też wypuszczona ostatecznie na rynek w roku 2007 gra okazała się przebojem. I to światowym.
Kosztowała wprawdzie aż 27 milionów złotych, ale sprzedano ją w blisko dwóch milionach egzemplarzy, z czego większość w Europie Zachodniej i USA. Druga część, późniejszy o cztery lata „Wiedźmin 2: Zabójca Królów” radzi sobie jeszcze lepiej. W pierwszym tygodniu sprzedaży był najpopularniejszą na świecie grą na komputery osobiste, w dwa i pół miesiąca od premiery rozeszło się prawie milion egzemplarzy (wynik o 24% lepszy niż osiągnięty w tym samym czasie przez poprzednika) i to jeszcze przed przewidzianą na rok 2012 premierą wersji na konsolę Xbox 360. Nie ma się zatem co dziwić, że CD Projekt RED zanotował w pierwszej połowie roku 2011 ponad 80 milionów złotych przychodów i ponad 20 milionów złotych zysku, a wynik ten za kolejnych 12 miesięcy powinien być jeszcze lepszy.
Mało nas, mało nas do programowania shaderów w OpenGL
Nie samym siwowłosym pogromcą potworów polski rynek gier jednak żyje. Prequel westernowego „Call of Juarez” ze studia Techland zatytułowany „Więzy krwi” rozszedł się w 1,5 miliona egzemplarzy. Milion pudełek „Sniper: Ghost Warrior” sprzedało City Interactive. Oczekiwanego sukcesu nie odniósł wprawdzie „Bulletstorm”, nieco autoironiczna strzelanka od People Can Fly – co tym dziwniejsze, że za tą produkcją stali też światowi giganci tacy jak Epic Games i Electronic Arts – ale gra, jako kolejna, zwróciła uwagę świata na Polskę, zebrała dość optymistyczne recenzje, a i milion sprzedanych egzemplarzy ciężko uznać za spektakularną porażkę. Umieszczona na YouTubie zapowiedź kolejnej produkcji Techlandu, która powinna ukazać się wkrótce – „Dead Island” była przez jakiś czas jednym z szerzej dyskutowanych wydarzeń w specjalistycznych magazynach i serwisach internetowych. Jak widać – tworzenie gier w Polsce jest bardzo perspektywiczne. Dość powiedzieć, że branża w ujęciu PKB już jest większa niż górnictwo i wciąż się rozwija. A rąk do pracy, zwłaszcza tych wykwalifikowanych ciągle brakuje. W kluczowym momencie tworzenia „Bulletstorma”, szef PCF Adrian Chmielarz musiał, na przekór trendom emigracyjnym, sprowadzać programistów z Wielkiej Brytanii.
Na potrzeby te postanowiły odpowiedzieć uczelnie. Studia developerskie potrzebują scenarzystów, grafików, programistów, projektantów poziomów, producentów oraz designerów. I jeśli dalej tak pójdzie, specjalistów z wszystkich tych dziedzin będą mogły już niebawem zgarniać wprost z uniwersyteckich korytarzy. Nawet pomimo utyskiwań niektórych ekspertów, przekonanych o tym, że nowe kierunki będą wyłącznie kolejnymi wylęgarniami bezrobotnych, ściskających w ręku dyplom wart na rynku pracy dokładnie tyle, co atrament potrzebny do jego wydrukowania.
Czy to ptak? Czy to samolot? Nie, to studia jakich jeszcze nie było!
W roku 2008 Uniwersytet Jagielloński połączył siły z Akademią Górniczo-Hutniczą, powołując do życia Europejską Akademię Gier. EAG jest porozumieniem, mającym na celu wspieranie inicjatyw szkół wyższych związanych z edukacją w zakresie tworzenia gier wideo. Jej trzonem są cztery wydziały: Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UJ, Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ, Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki AGH oraz Inżynierii Mechanicznej i Robotyki AGH.
Najważniejsze w ofercie EAG są studia uzupełniające magisterskie (stacjonarne i bezpłatne studia niestacjonarne) na dwóch specjalizacjach pierwszego z wydziałów: Modelowanie i animacja 3D oraz Produkcja gier wideo. Z kolei działający na drugim z wydziałów Instytut Sztuk Audiowizualnych chętnie przygarnie wszystkich chętnych do zgłębiania kulturoznawstwa-filmoznawstwa ze specjalizacją Projektowanie gier wideo, z przewidzianymi zajęciami z zakresu ogólnych trendów w popkulturze czy roli mediów społecznościowych w tworzeniu gier, poszerzonych także o warsztaty z ich tworzenia czy pisania do nich scenariuszy. Na AGH będzie można z kolei zgłębiać Systemy interaktywne i metody wizualizacji oraz Inżynierię akustyczną, niezwykle przydatną przy pracach nad udźwiękowieniem gier. Ponadto na UJ funkcjonuje od maja 2010 roku nowy Zakład Teorii Gier zatrudniający 13 pracowników.
Grand Theft Studio
W tworzeniu gier komputerowych mogą się również szkolić przyszli inżynierowie informatyki z poznańskiej Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa. Będzie to wprawdzie jedna z trzech specjalizacji – obok grafiki komputerowej i sieci komputerowych – ale za to z silnym zapleczem. WSNHiD od 2008 roku współpracuje bowiem ze szkockim uniwersytetem w Abertay, który jako jeden z pierwszych na świecie zaczął kształcić ekspertów w dziedzinie krzemowej rozrywki. Edukację kończyli tam między innymi projektanci serii gier „Gran Theft Auto”, która na całym świecie doczekała się statusu kultowej i około 125 milionów nabywców. – Współpraca układa nam się bardzo dobrze, tak więc nie widzę przeszkód, które uniemożliwiłyby wykładowcom z Abertay poprowadzić zajęcia w WSNHiD – mówi dr Adam Czajka, dziekan Wydziału Informatyki tej uczelni.
Dodatkowo studentów powinno zachęcić to, że informatyka jest jednym z tak zwanych kierunków zamawianych, dofinansowywanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Na WSNHiD połowa studentów pierwszego roku otrzyma stypendia w wysokości tysiąca złotych miesięcznie, z czasem najlepsi z nich będą mieli także możliwość odbycia trzymiesięcznych, płatnych straży, za które dostaną 2,4 tys. zł. Dr Czajka przewiduje, że absolwenci nowej specjalizacji poradzą sobie w przyszłości na trudnym i wymagającym rynku pracy. – Zdecydowanie tak, ponieważ nie ma zbyt wielu specjalistów tworzących oprogramowanie dla konsoli Xbox. Nabyta wiedza będzie na tyle szeroka, że pozwali też tworzyć gry dla innych platform. Myślę, że ta specjalizacja ma w sobie olbrzymi potencjał – mówi.
Gry komputerowe to również specjalizacja inżynierskich studiów informatycznych w Śląskiej Wyższej Szkole Zarządzania w Katowicach oraz w lubelskiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji. Za cztery i pół tysiąca złotych specjalistę z dziedziny gier i aplikacji mobilnych zrobi z niemal każdego Politechnika Łódzka na rocznych studiach podyplomowych. Uniwersytet Łódzki oferuje z kolei dwustopniowe, co niemal niespotykane, kształcenie na specjalizacji Grafika komputerowa i projektowanie gier na Wydziale Matematyki i Informatyki. Kierunek związany z projektowaniem gier komputerowych planuje w przyszłym roku uruchomić Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu. Studenci z tego samego miasta, uczący się w Wyższej Szkoły Bankowej, na Uniwersytecie Przyrodniczym oraz Akademii Sztuk Pięknych, będą mogli z kolei w ramach programu „Wrocławski Absolwent” przejść szkolenia w kilkunastu firmach z branży gier, a każdy z nich otrzyma 800 złotych miesięcznie na pokrycie jego kosztów.
Jeden, by rządzić wszystkimi
To jednak nic w porównaniu z planami śląskich uczelni, na południu kraju trwają prace nad uruchomieniem pierwszych międzyuczelnianych studiów w zakresie opracowywania i wytwarzania gier komputerowych. Udział w tym przedsięwzięciu biorą Uniwersytet Śląski, Akademia Ekonomiczna i Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Politechnika Śląska w Gliwicach, współpracujące z developerami, takimi jak notowane na giełdzie Nicolas Games. – To unikalny kierunek w tej części Europy. Na Zachodzie czy w Japonii takie studia już są. Bardzo liczymy na to, że studenci pojawią się nie tylko z Polski, ale i z innych krajów, i że znajdą pracę nie tylko w Polsce – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Tomasz Majka, prezes tej firmy.
Każda uczelnia, która będzie brała udział w tym projekcie, stworzy program zajęć zgodny w swoim zakresem z tym, czym się zajmuje. Jej student będzie też uczęszczać na uzupełniające wykłady, ćwiczenia bądź ćwiczenia laboratoryjne na pozostałych uczelniach, tak żeby młodzi adepci komputerowo-konsolowej rozrywki otrzymali jak najbardziej kompleksowe wykształcenie. Uniwersytet Śląski będzie odpowiedzialny za blok zajęć związanych z tworzeniem narracji w grach oraz tłumaczeniem jej na języki obce, Akademia Ekonomiczna za zagadnienia związane z zarządzaniem projektem, zasobami ludzkimi oraz marketingiem. Politechnika to oczywiście strona techniczna gier komputerowych, a ASP projektowanie graficzne.
Jak widać, niedługo nie będziemy się już zachwycać kolejnymi specjalizacjami czy osobnymi kierunkami związanymi z tematyką gier komputerowych, które powstają w naszym kraju. Ale może to dobrze. Bliski Wschód ma ropę naftową, Norwegia mroczny black metal, Czesi piwo… Naszą specjalizacją w światowej gospodarce mogą być gry komputerowe.
Łukasz Miszewski