Naukowcy biją na alarm! Około 80 % wszystkich zanieczyszczeń w wodach przybrzeżnych mórz i oceanów stanowią mikroskopijne drobinki plastiku, pochodzące… z naszych domowych pralek.
Tylko w Morzu Śródziemnym takich drobin jest aż 250 miliardów. Są wielkości nie przekraczającej milimetra, ale stanowią olbrzymie zagrożenie nie tylko dla ekosytemu wodnego, ale i dla człowieka.
Naukowcy obliczyli, że podczas każdego prania z jednej sztuki odzieży zrobionej z tkaniny, w skład której wchodzą włókna syntetyczne, do kanalizacji i ostatecznie do morza przedostaje się średnio 1900 takich mikroplastików. Rozkładają się one potem bardzo długo, nawet kilkuset lat. Są one niestety bardzo łatwo wchłaniane przez różne morskie organizmy. W czasie procesu trawienia najpierw dostają się do układu krwionośnego morskich zwierząt, a potem odkładają się w ich komórkach. Ostatecznie wraz z rybami, krewetkami, homarami trafiają także do naszych organizmów.
Mikroplastiki zawierają wiele szkodliwych składników takich jak choćby związki ołowiu czy substancje chemiczne wchodzące w skład barwników. W ludzkim organizmie mogą pozostawać miesiącami. Fizjologiczne skutki nagromadzenia mikroplastiku w organizmie nie zostały jeszcze zbadane, ale z calą pewnością nie są obojętne dla zdrowia.
Zanieczyszczenia drobinkami plastiku badał zespół prof. Marka Browne’a z National Center for Ecological Analysis and Synthesis w Santa Barbara w Kalifornii we współpracy z zespołem prof. Richarda Thompsona z angielskiego University of Plymouth.
Naukowcy pobrali próbki wody w 18 miejscach przy wybrzeżach wszystkich kontynentów, łącznie z Antarktydą. Wszystkie okazały się zabrudzone mikroplastikiem. Szczegółowe badania, przeprowadzone już w Australii, wykazały, że praktycznie cały mikroplastik – włókna poliestrowe, akrylowe i poliamidowe – dostaje się do oceanu za pośrednictwem ścieków. To wyjaśnia, dlaczego – mimo że zanieczyszczenia występują wzdłuż całych wybrzeży – ich największa koncentracja znajduje się w pobliżu wielkich miast. Ponieważ populacja naszej planety szybko rośnie, poziom cywilizacyjny i technologiczny w skali świata podnosi się, z roku na rok powiększa się liczba domowych pralek i przybywa rodzin, w których pierze się codziennie, dlatego nieunikniony jest wzrost ilości mikroplastiku w morzach i oceanach.
Jak można temu zaradzić? Naukowcy postulują, aby projektanci odzieży i konstruktorzy pralek szukali nowych technologii i sposobów ograniczania wypłukiwania włókien podczas prania. Trzeba także opracować metody usuwania mikroplastików już w sieci kanalizacyjnej, zanim trafią do mórz i oceanów.
To zadanie wygląda na skomplikowane, przeraża skala takiego przedsięwzięcia, powinno obejmować 7 miliardów ludzi — powiedział prof. Mark Browne — na szczęście, znam prostszy sposób: odwrót od włókien syntetycznych i powrót do naturalnych, pora wyciągnąć z szafy stare bawełniane koszule, lniane marynarki i wełniane swetry.
Skoro o pralkach i oceanach mowa… ta reklama pochodzi sprzed kilku lat, ale w piękny sposób łączy oba światy i dlatego warta jest zacytowania