Hasłem ostatnich miesięcy jest w Poznaniu słowo „sport”, a konkretniej – piłka nożna. Badacze pracujący w Instytucie Kulturoznawstwa UAM nie zapominają jednak o kulturze. W powstałym w 2010. roku Regionalnym Obserwatorium Kultury prowadzą badania nad zagadnieniami polityki kulturalnej w regionie wielkopolskim. O szczegółach działalności ROK oraz współpracy z samorządami opowiada dr Przemysław Kieliszewski i dr Marcin Poprawski.
B+R: Skąd pomysł, aby zająć się obszarem kultury naukowo i powołać do życia Regionalne Obserwatorium Kultury UAM (ROK)?
Przemysław Kieliszewski: Zanim narodził się ROK, ja sam dostałem się do Instytutu Kulturoznawstwa. Trafiłem tutaj trochę „na około”, czyli od strony praktyki. Pod kierunkiem profesora Jacka Sójki napisałem doktorat z zakresu polityki kulturalnej w Polsce, głównie w regionie wielkopolskim. Dokończyłem pracę doktorską dzięki pozyskaniu dofinansowania na badania z Urzędu Marszałkowskiego. Dzięki temu udało się powołać zespół badawczy, który zbadał wszystkie 19 instytucji kultury, dla których organizatorem jest Urząd Marszałkowski. To był początek. Wtedy z pomocą socjologów i etnologów stworzyliśmy narzędzia badawcze i zrobiliśmy w obszarze badania kultury duży krok naprzód. To były zakrojone na szeroką skalę, profesjonalne badania głównie instytucji kultury, ale także odbiorców tych instytucji. Przeprowadziliśmy dużą sondę wśród Poznaniaków, której wyniki obiły się echem w mediach.
B+R: Te badania były wstępem do powstania Regionalnego Obserwatorium Kultury UAM?
P.K.: Można tak powiedzieć. W Instytucie Kulturoznawstwa nie ma jednostki organizacyjnej, która by się wprost zajmowała polityką kulturalną i zachowaniem w kulturze. Kiedy więc do Instytutu dołączył dr Marcin Poprawski, który również zajmuje się tymi zagadnieniami, postanowiliśmy razem namówić rektora oraz profesora Sójkę, aby powołać centrum badawcze. Tak powstało Regionalne Obserwatorium Kultury UAM.
Marcin Poprawski: To jednostka, która wyspecjalizowała się w zakresie badań nad polityką kulturalną. Regionalne Obserwatorium Kultury działa od dwóch lat (od 2010 r.), ale wcześniej, również pod szyldem Instytutu Kulturoznawstwa, zorganizowaliśmy dużą konferencję pt.: „Instytucje kultury w czasach kryzysu”, która była bardzo istotna w tym zakresie. Wydaliśmy także szereg publikacji, które cieszą się sporą popularnością, najczęściej wśród praktyków, jak na przykład poradniki dla dyrektorów domów kultury czy innych instytucji. Ostatnio nasze zbliżenie z praktyką i z samorządami jest jeszcze silniejsze.
B+R: Regionalne Obserwatorium Kultury UAM stworzyło Program Rozwoju Kultury dla województwa wielkopolskiego na lata 2011–2020. Na czym opiera się ten dokument i jak wygląda sytuacja z jego wdrażaniem?
P.K.: Program Rozwoju Kultury dla województwa Wielkopolskiego na lata 2011–2020 nie jest jeszcze uchwalony. Robimy w nim pewne korekty uwzględniające uzupełnienia, które zaproponowano podczas konsultacji społecznych. Pracujemy równolegle nad tym, aby ten program wdrażać. Między innymi poprzez szkolenia, które mamy zamiar realizować we współpracy z departamentem kultury Urzędu Marszałkowskiego. W projekcie Programu oparliśmy się na dużej liczbie badań, które przeprowadzaliśmy wcześniej. Z naszego doświadczenia mogę powiedzieć, że samo tworzenie i przeprowadzanie badań już ma charakter zmieniający rzeczywistość społeczną. Ludzie biorący udział w badaniach spotykają się, dyskutują, nazywają pewne problemy, inspirują się innymi. Staramy się w ten sposób promować strategiczne myślenie o kulturze. Sam proces tworzenia strategii jest takim krokiem. Przekładamy ją potem oczywiście na konkretne programy, staramy się dawać maksymalnie klarowne rekomendacje czy też oferować możliwie konkretnie zakreślone działania, które według naszej opinii (na podstawie przeprowadzonych badań) powinny być podjęte.
M.P.: Zaoferowaliśmy taką pomoc, bo uważamy, że podobnie jak umiejętności menedżerskie, również kompetencje kulturowe i ich rozwijanie jest szczególnie ważne u liderów kulturalnych. Dyrektorzy ośrodków, szefowie organizacji kulturalnych, urzędnicy zatrudnieni w wydziałach kultury – to oni muszą ciągle rozwijać swoje kompetencje kulturalne, żeby potem wzmacniać je wśród mieszkańców miast i regionów. Chodzi zatem o to, by badania, które prowadzimy były możliwe do realnej aplikacji, by dać chętnym ludziom narzędzia do działania i by wzmocnić w nich wiarę w istotę oddziaływania na ludzi z pomocą mediów kultury, że potrafią pracować w sektorze kultury w kulturalnym pożytku publicznym i być naprawdę skuteczni. Wyniki badań nie mogą tu wyłącznie zasilać treści publikacji naukowych, lecz ewidentnie wpływać na rozwój społeczeństwa lokalnego, by jak twierdzi brytyjski socjolog Jim McGuigan – konsekwentnie polepszać jakość kulturalnej sfery publicznej. Społeczny zakres tej sfery jest zresztą coraz szerszy, ale jakość zaangażowania i efektów działania ludzi jest coraz częściej niezadowalający.
B+R: Jak samorządy reagują na propozycje projektów programów i strategii oraz współpracę w tej dziedzinie z naukowcami ROK?
P.K.: Zainteresowanie samorządów obszarem kultury jest coraz większe. Po pierwsze dlatego, że był on bardzo zaniedbany po 1989 r. Wydawało się, że to są sprawy mało ważne, sprawy związane z rozrywką, bez wpływu na rozwój gospodarczy. Dopiero od niedawna politycy i decydenci odkrywają, że kultura jest tym obszarem, gdzie mamy narzędzia do komunikowania się między sobą i narzędzia do tworzenia wspólnoty. Wydaje mi się, że mądre samorządy coraz częściej dostrzegają, że kultura to nie tylko element promocji miasta. Nie chodzi o to, że teraz jako samorządowcy zrobimy sobie jakąś dużą imprezę albo oddamy do użytku amfiteatr i dzięki temu będziemy promować nasze miasto. Nie. Działania w obszarze kultury to działania, dzięki którym może wzrastać zaufanie we wspólnocie lokalnej, ludzie mogą osiągać lepszą jakość życia. Chociażby przez to, że czytają więcej książek albo przez to, że wiedzą iż wartością jest żeby się spotkać, żeby coś wspólnie przeżyć, żeby się utożsamiać z otoczeniem, które niemal w całości zbudowane jest z szeroko pojmowanej kultury.
M.P.: Kultura na nowo staje się pomostem do budowania wspólnoty, jeśli samorząd tego nie dostrzega, jest strukturą anachroniczną, wyłącznie biurokratyczną. Warto uzmysłowić sobie, że kultura nie jest już wyłącznie uprzejmym podwładnym polityki, jak to miało miejsce w czasach dominacji komunizmu. Kultura staje się obecnie operacyjnym gruntem dla polityki, w której nieprzypadkowo tak wiele procesów opiera się na tworzeniu narracji, budowaniu tożsamości. Szczęśliwie samorządy coraz mniej patrzą na zagadnienie kultury tylko w kategorii najbliższych wyborów. Dostrzegają w niej szanse rozwoju kreatywności mieszkańców, ich zaradności w przekwalifikowywaniu się, przy szukaniu pracy, albo zdolności do nieustannego kształcenia się. Dlatego też samorządy chętnie podejmują współpracę z naukowcami, również z ROK.
B+R: Jak dialog samorządy – badacze – twórcy kultury przebiega w praktyce? Czy naukowcy, tacy jak pracownicy Regionalnego Obserwatorium Kultury UAM, spełniają w nim rolę swego rodzaju mediatorów?
P.K.: Rzeczywiście my – badacze jesteśmy w pewnym sensie negocjatorami, czy pośrednikami. Bardzo dobrze mogliśmy to zaobserwować przy badaniu „Kulturalne potencjały i deficyty miast powiatowych”. Przeprowadziliśmy je w 2010 roku, badaliśmy sześć miast powiatowych. W tych małych społecznościach zobaczyliśmy, że podczas naszych badań fokusowych (zogniskowanych wywiadach grupowych) liderzy w obszarze kultury, których zaprosiliśmy, czasami po raz pierwszy w ogóle się ze sobą spotkali. Mogli wreszcie wspólnie rozmawiać na temat polityki kulturalnej, problemów związanych z finansowaniem kultury, z organizacją pewnych przedsięwzięć. Rozmawiali także o potencjałach i deficytach określonych zaniedbanych i niewykorzystanych miejsc, środowisk, idei. Dostrzegliśmy wtedy, że już sama rozmowa między liderami kultury była dla nich bardzo ważnym krokiem naprzód. Dla nas jako badaczy również. Czerpiemy ze zogniskowanych wywiadów grupowych, ponieważ są one bardzo mięsiste, nacechowane wielką ilością rekomendacji płynących od ekspertów, od ludzi, którzy najwięcej na temat kultury lokalnej wiedzą, mają bardzo konkretne pomysły i celne uwagi w tym zakresie. Jednak działają oni często w rozproszeniu i tak też działa niestety często współpraca z samorządem, czy też artystami, twórcami, animatorami kultury.
M.P.: Ci ludzie wzajemnie się nie widzą, pracują w pojedynkę, nie tworzą grup nacisku, grup wpływu, a co najważniejsze grup wzajemnego informowania i kształcenia. My w pewnym sensie staramy się być pomostem pomiędzy takimi ludźmi a samorządem. Dlatego nasze badania często są badaniami zmieniającymi w pewnym stopniu rzeczywistość społeczną. Na przykład w Czarnkowie zrodził się po naszym badaniu pomysł powołania stowarzyszenia, którego tam brakowało. Mógłbym wymienić więcej takich sytuacji. Dzięki naszej pracy ludzie kultury zaczynają widzieć siebie nawzajem, dostrzegają, że są razem, mają podobne problemy, że chcą coś robić i dopiero razem mogą. Niedawno przeprowadzaliśmy badania w Słupsku. Badaliśmy maturzystów, a jednocześnie organizowaliśmy panel nauczycieli. Pytaliśmy ich co sądzą o tym, czy młodzi Słupczanie, po wyjeździe na studia powrócą do swojego miasta, co ich może do tego zmotywować, a co nie. Najbardziej zaangażowani nauczyciele podczas badania zobaczyli, że nie są jedynymi szczególnie aktywnymi osobami w okolicy. Zdali sobie sprawę, że wokół są może inni podobnie do nich myślący ludzie, którzy nie myślą tylko o własnej wygodzie i interesie. Zaczęli więc wymieniać się między sobą telefonami, nawiązywać znajomości. Nawet dwadzieścia osób w stutysięcznym mieście, które wspólnie, z pasją pracują przy jednej trudnej i wielkiej sprawie jaką jest edukacja kulturalna młodzieży, zmienia warunki dla rozwoju mieszkańców. To pokazało, że nasze badania mają też cechę integrującą społeczności lokalne.
B+R: Badania ROK nad sferą kultury są specyficzną pracą naukową, jak wygląda ich techniczna strona?
P.K.: Nasze badania są nietypowe, jednak oczywiście są one cały czas badaniami naukowymi. Stosujemy metody badawcze, najczęściej z obszaru socjologii, z naciskiem na badania jakościowe, choć nie lekceważące badań ilościowych. Współpracujemy też z ekonomistami. Ale mamy cały czas przed oczami coś, co nazwałbym wizją kulturoznawczą, Staramy się dostrzegać różne procesy, które się dzieją wertykalnie i horyzontalnie. Stety, niestety jesteśmy badaczami… zaangażowanymi. Trudno nam jest zachować dystans do tego, co angażuje przecież życie wielu osób i to tak „na całość”. Staramy się wytworzyć w społecznościach nową jakość. Nie chcemy, aby nasze działania, to był tylko raport, który zdajemy albo badanie, które jest suchym wynikiem. Pragniemy, żeby przekładały się one na wdrażanie konkretnych projektów, na zmianę postaw ludzi.
M.P.: Tym, o co często zabiegamy jest badanie jakości pracy organizacji, które zajmują się profesjonalnie kulturą. Ostatecznie chodzi o to by procesy zarządcze służyły i wzmacniały przekaz ludzi kultury, czyniły ich pracę bardziej skuteczną, by nie ograniczały, tłamsiły, zniechęcały. Myślimy o zarządzaniu, ale tylko takim, które w gruncie rzeczy nie jest obce ani humanistom, ani artystom, nie działa przeciwko nim. Myślimy też o jakości komunikacji, a zarządzanie jak powiadają znawczy rzeczy, to w 80 procentach komunikacja między ludźmi. Nasze prace habilitacje zapewne powstaną w dziedzinie nauk o organizacji i zarządzaniu jako dziedziny humanistycznej, a nie ekonomicznej. To ważne, by istnieli ludzie i książki, które tłumaczą i zbliżają język kultury, sztuki i nauk o zarządzaniu, czynią z nich wspólną sprawę. Zarządzanie i marketing dedykowane kulturze, adekwatnie dobrane do warunków działania w sferze kultury symbolicznej jest niezmiernie potrzebne Polakom, jeśli mamy mieć społeczeństwo o co najmniej zadowalających kompetencjach kulturalnych, ludzi z twórczym podejściem do swojego życia.
B+R: Czy jednostki, zarządzające sferą kultury mogą robić to efektywnie? Czy badania naukowe mogą im pomóc na przykład w poszukiwaniu środków na realizację projektów?
P.K.: Oczywiście, że tak. Jesteśmy przekonani, że jest wiele instytucji kultury, które działają bardzo dobrze dlatego, że mają dobrych liderów. Regionalne Obserwatorium Kultury UAM nagradza co roku razem z Fundacją Kultury Polskiej takie osoby. W zeszłym roku naszą nagrodę otrzymał dyrektor domu kultury w Wągrowcu. Jego działalność to przykład genialnego skoku cywilizacyjnego, który dokonał się w lokalnym domu kultury i który promieniuje na całą społeczność. Bo nagle z zaniedbanej placówki, do której iść było wcześniej, kolokwialnie mówiąc, „obciachem”, zrodziło się miejsce topowe. A to poprzez pomysł, zaangażowanie, zdobycie środków zewnętrznych. Nagle ludzie poczuli, że centrum kultury, to miejsce, w którym trzeba być, bo tam się dzieje coś ważnego. Dzięki temu znaczna część mieszkańców jest dowartościowana i zaczyna się identyfikować z miejscem. A mądry dyrektor kultury, tak jak w Wągrowcu, zabiera tych ludzi i stara się zwiększać ich kompetencje kulturalne. Między innymi poprzez pracę z dziećmi, poprzez organizowanie różnego rodzaju warsztatów, poprzez szeroko rozumianą edukację kulturalną. Tak działający dyrektor domu kultury nie daje ludziom jedynie rozrywki. Jego działania są finansowane ze środków publicznych, więc ma on do spełnienia misję, ale aby osiągnąć efekt, stosuje nowoczesne metody, używa nowoczesnych środków przekazu. I nagle instytucja kultury, w rękach takiego człowieka, staje się „sexy”. Chcemy, aby tak było.
B+R: Działalność Regionalnego Obserwatorium Kultury UAM, to jednak nie tylko budowanie strategii i nagradzanie aktywnych działaczy kulturalnych, to coś więcej.
M.P.: Chcemy pomagać samorządom i instytucjom kultury, żeby „odkłamać” ich wizerunek. Żeby ludzie nie myśleli na przykład o bibliotece jako o miejscu, gdzie stoją książki opakowane w szary papier, a o domu kultury, że tam są tylko nudne zajęcia. Tak wcale nie musi być i w wielu miejscach tak nie jest. Wiemy, że nie wystarczy tylko napisać strategię. Pamiętamy, że Uniwersytet jest nie tylko miejscem tworzenia badań naukowych, ale także dydaktyki. Obecnie przeprowadzamy w tym ostatnim zakresie dość duży projekt szkoleniowy.
P.K.: Razem z Urzędem Marszałkowskim opracowaliśmy projekt szkoleń dla instytucji kultury w całym województwie. Będziemy się bardzo cieszyć jeżeli uda nam się przez najbliższe dwa lata, być może również z pomocą ośrodków zamiejscowych Uniwersytetu, prowadzić „warsztaty” – zajęcia praktyczne dla ludzi kultury z regionu. To działanie jest jednym z przykładów na to, że tworzenie strategii nie polega tylko na przeprowadzeniu badania, przeanalizowaniu potrzeb ludzkich i zostawieniu samorządu z otrzymanymi wynikami. Nie mówimy samorządom — „zróbcie coś z tym”. Nie chodzi też o to, że narzucamy nagle ludziom z ośrodków kultury nowe zadania, stwierdzając „od dzisiaj będziecie wypełniać nowe formularze, musicie się przestawić”. Nie. Trzeba tym ludziom przede wszystkim pomóc nauczyć się jak pracować w nowych warunkach rzeczywistości społecznej. Staramy się aktywnie brać udział w takim procesie. Owszem, robimy badania, tworzymy strategię, ale zawsze też staramy się pomóc ją wdrażać. Między innymi poprzez organizację szkoleń i warsztatów.
M.P.: Jako uniwersytet mamy pewne kompetencje, a jeśli sami ich nie posiadamy – zapraszamy osoby, które w danej dziedzinie są wybitnymi specjalistami, również ludźmi „akcji”, którzy nie obcują z zarządzaniem kulturą wyłącznie z pozycji biurka. Sami zresztą tacy również trochę jesteśmy, mamy aktywność kulturalną we krwi. Od czasów studenckich wspólnie realizujemy projekty kulturalne w wielu miejscach, wydarzenia muzyczne, edukacyjne, festiwalowe o międzynarodowym zasięgu. Zaczynaliśmy od starego malucha wyładowanego plakatami, które zapraszały na koncerty młodych pianistów i skrzypków. Mieliśmy też praktykę tworzenia i prowadzenia instytucji kultury, zarządzania kryzysem w placówce kulturalnej, znamy codzienne ryzyko i troski pasjonatów kultury. Znamy też smak nagrody za ten trud, poziom dobrej adrenaliny przy udanym koncercie, projekcie kulturalnym, czy wielominutowych owacjach ludzi, którzy świętują poprzez uczestnictwo w kulturze.
B+R: Jednym z obecnie prowadzony w ROK działań jest Projekt badań poświęconych aktywności kulturalnej osób po 60-tym roku życia.
P.K.: To projekt ogólnopolski, który realizowany jest między innymi w powiązaniu z tym, że w 2012 roku obchodzimy Europejski Rok Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. To przykład na to, że my badacze po prostu czytamy, co się dzieje w kulturze i demografii. Liczba osób starszych w populacji zaczyna się zwiększać. Co to znaczy dla instytucji kultury? Co to znaczy dla ośrodków kultury, dla instytucji pomocy społecznej? Znaczy to tyle, że być może oferta programowa i sposób komunikowania się tych ośrodków powinny uwzględnić to przesunięcie. Chcemy zobaczyć, jak to wygląda w rzeczywistości, chcemy to zbadać. Będziemy między innymi przeprowadzać badanie we wszystkich filharmoniach w Polsce. To takie miejsca, które są trochę „zgeriatryzowane”, liczba odbiorców po 60-tym roku życia jest znacząco większa niż w innych instytucjach kultury. Myślę, że to będzie badanie, które przyda się w wymiarze praktycznym samorządom i instytucjom kultury.
Rozmawiał dr Marcin Piechocki