Niedawno na polskim rynku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się nowa książką Kaku pt. Fizyka przyszłości. Nauka do 2100 roku. Kaku powinien być znany polskiemu czytelnikowi jako autor bestsellerów popularnonaukowych takich jaki Hiperprzestrzeń czy Fizyka Rzeczy Niemożliwych, w których próbuje świat fizyki i nauki pokazać „zwykłemu Czytelnikowi” w taki sposób, aby ten nie tylko ów świat zrozumiał, ale i się nim zachwycił.
Czego zatem możemy się spodziewać po najnowszej książce? Sam Kaku we wstępie pisze tak:
Odkryłem, że podjęto już wiele wnikliwych i użytecznych prób przewidywania przyszłości. Jednakże były one dziełem głównie historyków, socjologów, pisarzy SF i futurystów, to znaczy autsajderów, którzy prognozowali świat nauki, nie znając samej nauki z pierwszej ręki. Naukowcy, ludzie pracujący w nauce i kreujący przyszłość w swoich laboratoriach, są zbyt zajęci dokonywaniem przełomowych odkryć, aby znaleźć czas na pisanie książek o przyszłości dla laików.
Oto dlaczego ta książka jest inna. Mam nadzieję, że z perspektywy człowieka nauki ukaże ona, jakie cudowne odkrycia nas czekają, oraz zapewni najbardziej autentyczny i wiarygodny wgląd w świat roku 2010.
Czego możemy się zatem spodziewać? Kaku opowie nam, w jaki sposób postrzega przyszłość komputerów i wciąż – jak na chwilę obecną – niedoskonałą sztuczą inteligencję. Oczywiście w przewidywaniu przyszłości nie może zabraknąć rozważań o energii, podróżach kosmicznych i przyszłości całej ludzkiej cywilizacji.
Na początku wspomniałem o podróżach w czasie. Coś takiego Michio Kaku serwuje nam na końcu książki, opisując Jeden dzień z życia w 2100 roku. Zaczyna się tak:
1 stycznia 2100, 6.15 rano
Po szalonej nocy spędzonej na noworocznym przyjęciu zapadłeś w głęboki sen.
Nagle twój ścienny ekran się rozjaśnia i pojawia się na nim przyjazna, znajoma twarz. To Molly, software’owy program, który ostatnio kupiłeś. Molly oznajmia radośnie: „John, obudź się. Jesteś potrzebny w biurze. Osobiście. To ważne”.
Zaspanym głosem mówisz: „Molly, poczekaj chwilę! Chyba żartujesz. Jest Nowy Rok, a ja mam kaca. A poza tym, co może tam być takiego ważnego?”.
Powoli zwlekasz się z łóżka i leniwie kierujesz w stronę łazienki. Podczas gdy przemywasz twarz, setki nukleinowych i proteinowych czujników ukrytych w lustrze, w toalecie i umywalce bezszelestnie wkraczają do akcji, analizując cząsteczki emitowane wraz z oddechem i płynami ustrojowymi, sprawdzając najmniejsze oznaki choroby na poziomie molekularnym.
Jak się czyta Kaku?
Kaku jako autor popularno-naukowy obdarzony jest niezwykłym darem lekkiego pióra połączonego z pewnego rodzaju „czapką niewidką”. Pozwala ukryć „nieistotne” szczegóły techniczne i naukowe, które zwykłemu Czytelnikowi (czytajmy: np. nie fizykowi) nie są potrzebne. Dzięki temu jego książki osiągają taki sukces. Należy też wspomnieć, że bardzo dużą zasługę ma w tym również tłumacz książki Kaku: Janusz Popowski, który w bardzo przystępny sposób przełożył dzieło fizyka
Niech przedsmakiem lektury będzie wykład Kaku, jaki wygłosił w Muzeum Nauki w Bostonie właśnie na temat Fizyki przyszłości.
Redakcja wortalu dziękuje wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.